Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/10

Ta strona została skorygowana.

już druga przeczuwała i od pół słowa dobadywała się reszty.
— Widzisz Gietta! jak ty jesteś nielitościwa dla mnie, — odpowiedziała pierwsza — żartujesz sobie z mojéj nieświadomości w żywe oczy i tak bezecnie! Któż lepiéj nad ciebie przekonanym być może, że ja nic nie wiem, co się koło mnie dzieje? O! ty filutko!
I pogroziła jéj palcem Nina...
— Czegóż się śmiejesz?
— Czego ja się śmieję! biedna, zaślepiona Nino moja! czyż ty i tego nie wiesz, z czego ja się śmieję? czyż myślisz, że ja się śmieję z ciebie? Ale ja śmieję się, bo mi świat wesół, bo śmiech należy do życia mojego jak tchnienie, bo go potrzebuję jak powietrza... bo gdy nikogo nie ma i powodu żadnego, ja uśmiecham się do zwierciadła, do siebie saméj, do echa, które wesołość moją powtarza... Śmieję się, bo jestem śmiechem! weselem... powiedz, jeśli chcesz, dzieckiem. No, no, i już nie gdérz, ty stara babuniu!..