Było to jedno z przezwisk, które Gietta dawała przyjaciołce Ninie...
Wysłuchawszy tego tlómaczenia poważna pani, ruszyła ramionami, uśmiechnęła się także, ale po swojemu, smutnie i spytała:
— No.. a nowina twoja?
— Ale jakże ci wreszcie nie wstyd o nią pytać? — chichocząc i bawiąc się wachlarzem, zawołała pieszczoszka, — ależ o niéj sroczki na dachach szczebioczą i wróble ją noszą... a ty warszawianka nic nie wiesz... i nie rumienisz się?
— Moja duszo ty jesteś światłem, a ja niewiadomością uosobioną — odpowiedziała chłodno Nina — ja nie wiem, kiedy jest niedziela, kto się z kim żeni, kto się w kim kocha, kto kogo rozwodzi... kto umarł lub urodził się. Zapominam nawet, którego dnia przyjmuje pani krakowska i marszałkowa Mniszchowa, choć obu mam szczęście być kuzynką... a ty chcesz, żebym wiedziała to, o czém sroczki z wróblami szczebioczą? Śmieszna pretensja.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/11
Ta strona została skorygowana.