— A gdybym ja ci niepowiedziała? — drażniąc się, poczęła piękna Gietta...
— To wiedzieć nie będę i płakać nie będę...
— O! ale ja muszę się zlitować nad tobą przecie... prawda?
— Jak chcesz, — obojętnie dodała pierwsza, — mów, jeśli się ślicznym usteczkom twym chce szczebiotać... nie mów, jeśli złośliwemu serduszku zachciewa się mnie drażnić...
— Śliczne usteczka nie płacą za złośliwe serduszko, kochana Nino, winnaś mi coś dodatku...
— Do usteczek dodam płomienistych ocząt dwoje... to dosyć?
— Skąpa jesteś!
Nina ruszyła ramionami.
— Nienasycona z ciebie.
Gietta śmiała się, swawoliła; nagle cała zwinąwszy się w kłębuszek, podsunęła się ku przyjaciółce, położyła głowę na jéj ramieniu, wyciągnęła rączki cacane, aby niemi dodać wyrazistości opowiadaniu i
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/12
Ta strona została skorygowana.