Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/120

Ta strona została skorygowana.

cewiczówna... o czém w. ks. mość zapewne wiedzieć musisz...
Kniaź Konstanty powstawszy zdziwiony mocno, zmięszany nieco... wysłuchał téj mowy i podał rękę elegantowi.
— Bardzo mi miło poznać kuzyna dobrodzieja — rzekł — a tém milej, iż do takich jak ja kniaziów bez księstwa, mało kto się zwykle przyznaje...
Po krótkim namyśle dodał kniaź z uśmiechem.
— Proszę mi pozwolić, abym mu również krewnego, a mojego ciotecznego pana Stefana Hrebikę zaprezentował... Jest to kadet wielkich nadziei...
Stefcio się uśmiechnął, wyciągając rękę. Siemionowicz patrzał po nich obu, uśmiechając się, i jak gdyby mu po przygotowanéj mówce zabrakło chwilowo wymowy, milczał nieco zakłopotany.
— Cóż książe tu porabiasz w Warszawie? — zapytał po chwili.
— Winienem wam, jako wielce łaskawemu kuzynkowi, całą prawdę; siedzę tu