Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/153

Ta strona została skorygowana.

sza rozmowa o polityce, o sejmie, a gospodarz wyraził całe swe znużenie i zniecierpliwienie ze stanu rzeczy istniejącego, który według niego nie prowadził do niczego. Był on zwolennikiem pokoju okupionego bodaj największemi ofiarami ze strony Polski. Przekonania jego dzieliło naówczas ludzi wielu, zmęczonych pracą nad siły i do ofiar niezdolnych.... Dla nich jedyne zbawienie było w dobrych stosunkach z carową, z ambasadorem i w ścisłém przymierzu z Moskwą. Wszystko najpiękniejsze widzieli w tym aljansie. Starosta się bynajmniéj nie taił, iż Polskę uznawał za zgubioną, gdyby z potęgą ową północy walczyć chciała. Patrjotyzm wydawał mu się szaleństwem... Plótł to wszystko z uśmiechem ironicznym, nie wstydząc się wcale...
— A wy, — spytał w końcu Konstantego, — co myślicie? do jakiego należycie stronnictwa?
— Panie starosto, — odezwał się kniaź, — ja nie należę do żadnego stronnictwa, bo w obecnéj chwili podział kraju na