Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/154

Ta strona została skorygowana.

partje wydaje mi się występkiem. Położenie jest niebezpieczne, jednością i zgodą możemy się tylko ratować... Jestem polak, pamiętam przeszłość, wierzę w siły mojéj ojczyzny, sądzę, że ich poza sobą czerpać nie powinna, a w ostatku timeo Danaos et dona ferentes.
Starosta z uśmiechem spojrzał mu w oczy, — umilkli.
Prawie w téjże chwili służący na srebrnéj tacy przyniósł starościnie bilecik. Zarumieniona wzięła go w rękę widząc, jak niedowierzającem okiem zmierzył go mąż. Po pieczątce poznać coś było trudno... wyobrażała ona główkę rogatą uśmiechniętego szatanika i misternie zwiniętą liczbę sto...
Piękna pani w obawie, aby ciekawe oczy sąsiadów nie padły na tajemniczy liścik, rozwinęła go na kolanach... i czytała:

„Piękna Gietto! Djabli wiele rachują na panią, masz ich siłę w sobie, jesteś z nimi pokrewną, i aljantką... Ponieważ los dał ci w ręce człowieka wyznaczonego na ofiarę, pomóż stu djabłom, że-