Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/165

Ta strona została skorygowana.

wnych losach pięknych dziewcząt, z któremi się żenili hrabiowie i książęta. O ile w garkuchni był Metlica panem wszechwładnym, tu znowu stawał się najpokorniejszym sługą. Miał słabość dla żony... kochał córkę jak źrenicę oka... i lubił pokój domowy. Metlicowa nie była zresztą złą kobietą, ale lubiła panować i sądziła, że się jéj to słusznie należało.
Może jedyny raz w życiu Grzegórz musiał bardzo zręcznie dyplomatyzować, chcąc narzucić żonie i córce swą miłość dla syna dawnych państwa. Udało mu się to tak, że Minna i Julka bałwochwalczo przywiązały się do książątka, i służyły mu równie gorliwie, jak Metlica. Zwykle Konstanty tu przychodził na obiad i wieczerzę, i w saloniku owym p. Grzegorza, gdzie on wszakże nigdy prawie nie siadał, odbywały się narady i zwierzenia tyczące spraw księcia. Była to jego przybrana rodzina. Niekiedy Stefuś zaproszony podzielał gościnę.
Jejmość nikomu tego nie mówiąc, miała pewne nadzieje, że albo jeden lub drugi