z tych młodych kawalerów w Julce się zakochać musi.
Julka była jeszcze ładną pietnastoletnią dzieweczką, ale już po miejsku nad wiek roztropną, dojrzałą i rezolutną. Nie brakło jéj na wdzięku, na talentach, na śmiałości i dowcipie, a matka szczególniéj się unosiła nad jéj kibicią i rączkami, które były w istocie bardzo piękne. Ale nadto téż często kazała je mama gościom pokazywać, a prócz szczególnych wypadków, panna Julja musiała dzień i noc chodzić w rękawiczkach.
Po wyjściu na ów objad Konstantego Grzegórz zamyślony, niespokojny oczekiwał go w bramie z powrotem. Zdawało mu się, że to trwało już za długo... spoglądał na zegarek i przestępował z nogi na nogę, a gdy nareszcie schwycił kniazia powracającego, porwał go jak zdobycz, żeby natychmiast wypytać.
W kilku słowach Konstanty opowiedział wszystko, nie mówiąc wszakże nic o prawdopodobnym pojedynku.
Metlica wycałował go po ramionach.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/166
Ta strona została skorygowana.