Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/178

Ta strona została skorygowana.

papiery ojca, ślady życia ich obojga... pamiątki, którychbym nie oddał na wagę djamentów. Kocham Korjatówkę i chciałbym do niéj z wami powrócić, alem gotów, gdy mi los wzbroni, przyjąć wyrok z pokorą, pójść pracować... Niegodziwy złoczyńca wydarł mi nie majątek, ale przeszłość moją... wszystko...
— Czekajno książe, czekaj, jeszcze rzecz niewyklarowana... jeśli ja tu na Marywilu nie odszukam złodzieja, to nikt...
I jakby sobie coś przypomniał Metlica, wybiegł na chwilę, a wróciwszy ręce zacierał... i na drzwi spoglądał.
W kwadrans ostrożnie otworzyły się one i weszła figura wielce osobliwa... Był to mężczyzna średniego wieku, dość słusznego wzrostu... ubrany niby po francuzku, w pończochach i trzewikach... ale w jarmułce na głowie, z długiemi lokami po obu stronach twarzy. Téj niewiele było widać, miał bowiem zielony daszek nad oczyma, z pod którego ledwie koniec nosa i zarosła wyglądała broda... ogromne dewizki od zegarka, laska z gałką, kape-