— To trudno odgadnąć... służyć one miały do procesu, ale to rzecz pewna, że ci przeciw którym mogły służyć.. nie zrobili tego.
— Jaka może być pewność? — zapytał zwolna Hirsch.
— Ludzie są uczciwi! — rzekł Metlica. Żyd głową kiwnął i ręką potrząsł.
— A co daléj? — odezwał się zwolna.
— Resztę ja myślę, że ty sam dojdziesz — dodał gospodarz — Hirszu, ty wiesz, żem ja ci pomagał nieraz, rachuję na ciebie.
— Możesz jegomość być pewnym, że się zrobi co się może zrobić... ale ja jeszcze nie nie wiem. Trzeba iść póki sprawa gorąca.
Zawrócił się już w progu.
— W czém mogły być papiery? wiele ich było? — szepnął ciekawie.
— Pak dosyć znaczny, pod jedną ręką jednak w chuście unieść go było można.
Hirsz głową kiwnął.
— Kłaniam...
Znano Hirsza jako bardzo rzetelnego
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/180
Ta strona została skorygowana.