Wzrokiem żmijki, którą drażnią odpowiedziała pogardliwie starościna, i powoli, nie mówiąc słowa odeszła.
— Ja ci mówię — szepnął Siemionowicz do przyjaciela, — że te panie mają gusta osobliwe... trzeba się przebrać za niedźwiedzia aby pokochały! Starościna pierwszy raz w życiu ma nie wiem czy serce... ale głowę niezawodnie zajętą...
Porównanie bardzo pospolite... przebaczcie. Mówią, że gdy żyto na polach kwitnie, wódka z niego pędzona w kadziach się burzy... tajemniczy jakiś związek łączy to, co z treści ziarna powstało z rodzącego się nowego zboża przygodami... Coś podobnego widzimy w historji narodów, które są w pokrewieństwie ducha z sobą; jakkolwiek odległe i bez związku, doznają tych samych wzruszeń, jest między niemi jakieś wspólnictwo uczucia, choćby widomego nie było wpływu.
Tak było w téj epoce, gdy Francja przechodziła ową tajemniczą fazę swego odrodzenia spółecznego, wielce od niéj ró-