Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/198

Ta strona została skorygowana.

żna Polska... z cale innemi ludźmi i instytucjami, mimo odmiennych losów i położenia drgała sympatycznemi ruchy...
Tuby może nigdy rewolucja spółeczna do takich rozmiarów i gwałtowności nie doszła... przecież oburzając się na ekscesa, ogół w Polsce lepiéj rozumiał to, co się działo we Francji, niż jakikolwiekbądź inny naród.
Pewne symptomata dowodziły, że w łonie narodu, co dotąd żył tylko przez jednę część swą kosztem wszystkich innych, odbywał się proses niespodziany. Gdy arystokracja dożywając dni ostatka rozpustowała, nie dając się kilku poważniejszym umysłom powstrzymać, z dna spółeczności niemającéj jeszcze prawa do życia samoistnego, wychylały się postacie trybunów, wodzów, żołnierzy... i lud nieśmiało przez ich usta głosił, że on także ma ojczyznę...
Kiedy lekkomyślni frymarczyli z zagranicznemi ambasadorami, szewc Kiliński siedząc za warsztatem już z rzeźnikiem Morawskim mówili sobie, że oni moska-