lów, z któremi panie piękne tańcowały i romansowały, wypędzą... już podkanclerzy Kołłątaj przewidywał, że nowa siła rośnie w cieniu i starał się dla swéj zużytkować ambicji. Gdy szlachta abdykowała układając się z nieprzyjacielem; mieszczaństwo czuło, że nań spada ciężar i chluba ratowania ojczyzny...
Przyszli jéj zbawcy w chwili, gdy wszystko padało na twarz przed ambasadorem wszechmocnym, rośli tam, gdzie się ich najmniéj spodziewać było można... Patrjotyzm hodował Kapostasa, Eljasza Tremo i ludzi nieznanych wczora na żołnierzy i dyplomatów.
U góry, począwszy od króla, wszystko straciło nadzieję; najgorętsi czepiali się króla pruskiego, inni dynastji saskiéj, inni moskala; oprócz ludzi nieświadomych polityki i niewidzących daleko, ale czujących gorąco, nikt nie wierzył, by Polska własną siłą obronić się mogła.
Kraj przedstawiał, nawet w téj epoce czteroletniego sejmu pełnéj nadziei na pozór, widok szczególny zaprawdę... ra-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/199
Ta strona została skorygowana.