kary... dlań za grzechy niedołęztwa i słabości...
Tego dnia małe tylko kółko familijne otaczało króla: pani Krakowska, ks. prymas, pani Zamojska, Mniszchowa i Grabowska. Król był posępny i niespokojny. Na twarzy jego niegdyś pięknéj a dotąd jeszcze pełnéj wyrazu uprzejmości i słodyczy, ale rozlanéj i opadłéj, malowała się ta niepewność, która go ciągle pożerała. W jednéj chwili przybierała ona wyraz nadziei i wesela, to znów obawy i zwątpienia.
W takich godzinach pani Grabowska Mniszchowa, p. Zamojska, Marszałek koronny Mniszech umieli go rozrywać, odciągając rozmową od rzeczy publicznych, mówiąc o sztuce, o nowych książkach, o obrazach, o teatrze, czasami grano i śpiewano, a król, który lubił rozrywki artystyczne i umysłowe, dawał się uwieść pokusie i łatwo zapominał o udręczeniu.
Tego wieczora czytano dramat Diderot’a i gorąco się unoszono nad nim, rozprawiając nad tém, czy tragedja na tle rze-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/203
Ta strona została skorygowana.