Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/214

Ta strona została skorygowana.

— Jakiż to warunek? — zapytał książe.
— Nieco trudny do wypowiedzenia, — odezwał się Zabichowski, — ale posłów nie ścinają i nie wieszają, tylko w Konstantynopolu. W. ks. mość nie jesteś tu znany, epoka to, w któréj samozwaństwo bardzo się praktykuje... Wiele osób przybiera i nosi nazwiska, do których nie ma prawa, naprzykład choćby książe de Nassau... Pan Padniewski będzie się bił, ale radby, żebyś mu się W. ks. mość wylegitymował, że jesteś tym, za kogo się podajesz...
Spojrzał z uśmiechem na Konstantego, który płonął gniewem ale się miarkował.
— Najłatwiejsza rzecz, — rzekł, — niech pośle do mojego adwokata p. Mierzyńskiego, który trzyma interesa moje, a mianowicie proces z kk. Woronieckiemi, to się dowie kto jestem.
Zabichowski, który się téj odpowiedzi znać nie spodziewał i miał zawcześnie tryumfującą minę, spuścił z niéj bardzo... Rotmistrz Trąba spojrzał nań, pokręcił wąsem i splunął.