Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/215

Ta strona została skorygowana.

— Jeżeli panu Padniewskiemu dowody mecenasa będą niewystarczające, kłaniam mu uniżenie... Obrażony nie jestem, może swą mniemaną urazę schować do kieszeni...
To mówiąc kniaź się skłonił i krok odstąpił.
Zabichowski był widocznie zakłopotany.
— Rozumie książe, że ja w téj sprawie...
— Rozumiem, że pan byłeś pośrednikiem, ale i to pojmuję, że pan Padniewski chciał takiém podejrzeniem mnie obrazić.. W tém się omylił, ja opinją jakiegoś p. Padniewskiego wcale nie mogę być dotknięty, bo ona mnie nic nie obchodzi... Ale ponieważ przeciwnik mój każe mi się legitymować, nawzajem będę go prosił o papiery... Książe Korjatowicz nie będzie się bił tylko ze szlachcicem, który jest natus et possessionatus, choć szlachectwo ma za bajbardzo... a w razie, gdyby warunki nie odpowiadały, może sobie zaczepiony uczynić satysfakcję plebejuszowską... kijem... Upadam do nóg.
P. Zabichowski zbladł, ale rotmistrz