Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/229

Ta strona została skorygowana.

miejsce. Kniaź postrzegł dukaty na stoliku i już podkradał się, aby je oddać, gdy zręczny stary, który się domyślał tego, dopadł drzwi żywo i zniknął.
Kniaź postanowił je odnieść na dół Metlicy, ale wiedział, że go musi szukać u żony, a tam zajść nie śmiał, pókiby sobie bajki nie ułożył dla wytłómaczenia bytności starościnéj... Jakkolwiek więc przykro mu było odkładać zwrot pieniędzy, których na teraz nie potrzebował, zszedł z niemi w ulicę i machinalnie udał się ku Krakowskiemu Przedmieściu.
Część ta miasta z Nowym światem stanowiła najświetniejszy dział Warszawy... wyglądała może nie tak wytwornie jak niezmiernie ruchawa i życia pełna. Charakterem stolicy ówczesnéj było szczególniéj to, że w niéj co krok się spotykały kontrasty największego przepychu i najsromotniejszego zaniedbania.
Pałace stały wśród kletek, obok najwspanialszego gmachu, trzymała się przylepiona do jego boku kamieniczka staru-