Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/242

Ta strona została skorygowana.

wiąc się końcem szala, przyszłoby to wam bardzo łatwo. Wiesz, że cała szlachta polska i wszystkie lepsze familje z sobą spokrewnione, ręczę ci, że kasztelan musi być powinowatym z Korjatowiczami. Przytuliłby go jak kuzynka.
— Kasztelan może zrobić, co zechce, ale ja... będę neutralną.
Wśród rozmowy oznajmiono bardzo niefortunnie pana starostę. Kasztelanowa, usłyszawszy to imię, nieznacznie się zapłoniła, przypomniawszy sobie wieczorną rozmowę, a Gietta zacięła usta. Nadejście męża krzyżowało jéj plany.
Starosta wszedł z ironicznym uśmiechem spoglądając na żonę, która zmieszana ledwie mu ukłon jego oddała, i siadł z galanterją wielką przy kasztelanowéj dopytując o jéj zdrowie, widocznie okazując jak największe nią zajęcie, z którém nietylko się nie taił, ale zdawał się nawet popisywać.
Przerywana rozmowa trwała dosyć długo o rzeczach obojętnych. Starosta był w usposobieniu szyderskiém, sarkastycz-