Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/249

Ta strona została skorygowana.

Chociaż ten dodatek i sposób, w jaki papiery zjawiły się tu, dowodzący że do jego mieszkania wchodzono i wychodzono bez ceremonji kiedy się podobało — dosyć go zmięszał, pobiegł natychmiast dobrą nowiną podzielić się z Metlicą.
Grzegórz pobiegł z nim na górę... obejrzał, stanął, głową pokiwał i wnioskował, że w istocie chyba djabli po Marywilu chodzić muszą. Ale dobrze było i papiery odzyskać.
Tegoż dnia starościna, która natychmiast przeniosła się do najętego domu przy ulicy Miodowéj, przysłała z biletem do kniazia, zaklinając go na wszystko, ażeby do niéj przyszedł na kawę.
Kniaź musiał rad nie rad być posłusznym, a choć kobiety się obawiał, choć osobliwsze w nim budziła uczucie namiętności i trwogi, winien jéj był wdzięczność za okazaną sympatję. W liście swym starościna pobieżnie dała mu wiedzieć, że się przeniosła na inne mieszkanie.
Nie żyjąc w świecie Konstanty, wcale o rozwodzie projektowanym nie wiedział,