Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/258

Ta strona została skorygowana.

i mieście — o życiu stolicy i prowincji. Oboje oni zgadzali się na pojęcia, jedne mieli upodobania tak, że Konstanty słysząc z ust jéj wychodzące myśli własne, nie mógł ukryć swojego podziwienia. — W téj krótkiéj ale pamiętnéj dla obojga rozmowie, w zamienionych wejrzeniach bojaźliwych i skromnych, nie miała udziału namiętność żadna, ani uczucie, ani zalotność, ale ona obudziła sympatję dla obojga ich dziwną i potrzebę bliższych, jakby braterskich stosunków.
Kasztelanowa pożałowała w duchu, że się nie zgodziła na życzenie Gietty i nie namówiła męża, by się zajął biednym sierotą; Konstanty pomyślał, jakby był szczęśliwym, gdyby mu był los zamiast starościnéj dał za opiekunkę tę kobietę, która go tak dobrze rozumiała...
Okiem rywalki Gietta dostrzegła tego porozumienia księcia z kasztelanową i podwoiła zalotność. Nie mogła ścierpieć, aby kto przy niéj się komu podobał. Poczęła nawet obchodzić się z nieco zdumionym Konstantym tak poufale i rozkazująco,