Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/273

Ta strona została skorygowana.

kilku miodowych tygodniach spędzonych na wsi, nie odznaczało się wielką przykładnością. Przebąkiwano coś o bardzo przystojnym koniuszym, który z panią jeździł nieodstępnie i w wielkich u niéj był łaskach, sam zaś małżonek trzpiotał się w jak najskandaliczniejszy sposób i znany był z cynizmu ale razem z doskonałéj umiejętności maskowania swojego charakteru.
Jak piorunem raziło to Konstantego, gdy mu Hirsz szepnął, że hrabia był żonaty. Żyd dodał zarazem, że niedaleko Warszawy, gdzieś około Wiązownéj, miał wyznaczoną sobie przez żonę wioseczkę, którą trzymał i gdzie niezawodnie schronić się musiał ze swą ofiarą.
O tém wszystkiém mówić rodzicom próżném było okrucieństwem; czując swe obowiązki dla Metlicy, Konstanty chwili się nie wahał, zażądał od Hirsza dostarczenia sobie nazajutrz rano pary dobrych pistoletów i postanowił potajemnie udać się na wieś, ażeby Julkę ratować.
Całą niemal noc trzeba było przebyć