Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/29

Ta strona została skorygowana.

kojną. Co on powié?.. Prosiła z sobą do towarzystwa kasztelanową i to ją niepokoiło... Przyjaciołkę uczynić powiernicą tajemnic, czy było dobrém? Wprawdzie jako przyjaciołka miała ona wiedzieć już wszystko, ale przed najszczerszemi jeszcze się coś zawsze ukrywa.
W tych myślach, które pofałdowały czoło pięknemu trzpiotowi nienawykłemu do troski, przeszły godziny samotne do wieczora. Mops faworyt dostał parę klapsów i poszedł spać zgryziony do różowemi poduszeczkami wysłanego koszyka, wiosenny dzień wydał się jéj posępnym, a im bardziéj zbliżała się godzina stanowcza, tém starościna większy okazywała niepokój. Z całego objadu jadła tylko trochę deseru i wysączyła pomału kieliszeczek słodkiego wina.
Po objedzie zadzwoniła o konie, przybrała się czarno, przed zwierciadłem spróbowała kwefu, szalu, zarzutki. Kamerdyner oznajmił, że konie były gotowe, z gorączkowym niepokojem wybiegła, rozkazując jechać do kasztelanowéj.