Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/312

Ta strona została skorygowana.

potém kabrjolety męzkie z żeńskiemi zawarły sojusz i ukazały się podobierane towarzystwa tak, że w każdym z nich siedział jeden szczęśliwy woźnica wśród dwóch pięknych jak anioły elegantek.
Dotąd szło wszystko jak najlepiéj, ale na świecie niema radości bez smutku i goryczy... Szlachta i arystokracja jeżdżąca kabrjoletami używała nieprawnie wyłącznego przywileju; nie mogli tego znieść synowie Teppera, papa Tepper, Szulc, Kabrit, bogaci bankierowie i kupieccy synowie. Żadne prawo nie zabraniało użycia whisky, choć nieposiadającym indygenatu... o pieniądze nie było trudno mającym nazajutrz zbankrutować... w cichości postarano się o kabrjolety, a naówczas tyle ich już połamanych i abszytowanych było po świecie, tyle w fabryce u czynnego Dangla, że nabycie nie stanowiło najmniejszéj trudności. Co gorzéj, trafiały się kabrjolety do najęcia. Na nieszczęście ci, co chcieli koniecznie pokazać, że ich stanie na konie i nowomodne ekwipaże, wcale powozić nie umieli... ale