Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/328

Ta strona została skorygowana.

zawsze wielce wyświeżony, wyelegantowany i słodziuchny.
Przyszedł jak powiadał z kondolencją szanownego kuzyna, a zdawało się raczéj, że był wysłany na zwiady, tak dziwnie starał się go wybadać. Konstanty z natury, temperamentu i nawyknienia był samą prostotą, nie umiał nic zmyślać, nie posądzał nikogo, brał za najlepszą monetę wszystkie kulfony, które mu podawano i płacił za nie czystém złotem poczciwego serca.
— Przyznać trzeba, — odezwał się Siemionowicz siadając na jedynym stołku, który wprzód starannie z pyłu oczyścił, ażeby mu fraka aksamitnego nie zwalał, — że kuzyn jesteś prawdziwie nieszczęśliwym. Co za fatalny wypadek!.. a jakie on ciągnie za sobą nieobrachowane następstwa...
— Zdaje mi się owszem, iż się one dadzą obrachować, — rzekł kniaź spokojnie, — sprawa wytoczyć się musi, powody mojego postępowania się wyjaśnią...