liśmy pokojem i waśniami domowemi, szable tylko na sejmikach dobywając, między sercem a szablą straciliśmy związek, który je dawniéj łączył...
Westchnął stary.
— Ale ja tu — dodał — nie po to przyszedłem, ażebym gdérał, a raczéj bym mu usługi moje ofiarował.
— Panie kasztelanie, wdzięczen jestem, — rzekł Konstanty, — czekam sądu cierpliwie i w mojém położeniu wytrwam spokojnie.
— No, ale jeśli sobie asindziej m. książe pozwalasz w czém służyć kuchmistrzowi, nie odmawiajże współobywatelowi, który chce być użytecznym.
— I owszem, panie kasztelanie, jeźli to jest możliwém, będę go prosił, abyś wyjednał u tych, do których ta sprawa należy, aby nie odraczano sądu... Uczynicie mi łaskę wielką, a powaga wasza zaważy, jeźli się za mną wstawić zechcecie.
Kasztelan się uśmiechnął.
— Użyję wszelkich środków ku temu...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/334
Ta strona została skorygowana.