Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/335

Ta strona została skorygowana.

ale Bóg raczy wiedzieć, czy mi się co zrobić uda...
Rozmowa była krótka, w tonie ciągle grzecznym i dosyć ceremonjalnym, nareszcie kasztelan widząc, że więcéj nic od niego nie przyjmie więzień, odszedł. Nie było najmniejszéj wątpliwości, iż dobre serce saméj kasztelanowój skłonić potrafiło męża do tego kroku, na który w téj chwili niktby się był nie ważył, tak famiIlja cała hrabiego pociągnęła za sobą opinję wielkiego świata.
Nie prędko po wyjściu kasztelana, chodząc po izdebce na podłodze rzucony znalazł więzień papier... który podniósł... kto go mógł tu rzucić, gdy oprócz klucznika kasztelana i Siemionowicza nikogo tego dnia nie było. Konstanty zachodził w głowę...
Na wielkim arkuszu wypisane stały charakterem zamaszystym kancelaryjnym wyrazy następujące:
„Jeźli pochlebiasz sobie, że cię więzienie zasłoni od zemsty... mylisz się. Nikogo nie oszuka to dobrowolne zamknięcie...