Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/336

Ta strona została skorygowana.

Wszyscy wiedzą, że sprawy nie będzie i że wieża jegomości za bezpieczny przytułek służy. Ale kto miał odwagę popełnić morderstwo, powinien téż mieć męztwo i swoje życie nastawić. Z więzienia dobrowolnego, które was śmiesznością okrywa, kiedyś przecież wyjść będziecie musieli, a wówczas my cię znajdziemy. Będziesz musiał krwią za krew zapłacić. Ty jesteś jeden; nas powinowatych, przyjaciół, familji i pokrewnych znajdzie się stu i więcéj — zginie jeden, dwóch, dziesięciu, ale i ty zginąć będziesz musiał. Nie bierzemy cię zdradą ani podstępem, mówimy ci broń się. Nie kryj się, wyłaź z nory... sprobuj się. Więzienie cię nie zasłoni, ucieczka cię nie obroni, znajdziemy cię na drugim końcu świata....“
Konstanty czytał jeszcze z brwiami namarszczonemi, gdy Metlica się wsunął. Od czasu porwania Julki olbrzym był milczący, ale coś w nim wrzało groźnego, niespokojnego, krył wewnątrz siebie uczucia i myśli. Napróżno kniaź chciał mu to pismo utaić, podając je za obojętne. Grzegórz