Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/338

Ta strona została skorygowana.

Książę mało zważał na znaczenie tych wyrazów; tkwiło mu w myśli to jedno tylko, że za tchórza mógł być poczytany, kryjąc się w więzieniu; odczytywał pismo znalezione i bladł.
— Jeśli w istocie proces się odciągnie w nieskończoność; jeśli i kasztelana wstawienie się i nic nie przyspieszy go, trzeba wyjść; a zechcą się bić, trzeba się bić...
Wtém Metlica pokazał palcem Konstantemu zakończenie niedoczytane:
„Nie łudź się, parszywe (sic) książątko, że my cię rycersko na rękę wyzywać będziemy; na toś nie zasłużył. Zabiłeś bezbronnego, i my cię téż bezbronnym zamordujemy, aby się stała sprawiedliwość.“
Konstanty osłupiał.
— Możnaby pismo do sprawy i sądu oddać — rzekł Metlica; — ale to się na nic nie zdało. Podpisu niéma, kto na nie zważać będzie?... Trzeba radzić inaczéj. Książę musisz jeszcze dni kilka bądź co bądź wysiedzieć, dopóki ja nie przygotuję wszystkiego.