Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/343

Ta strona została skorygowana.

cy, kozactwo nasłane przez jenerała, aby mnie wziąć z innemi do Kaługi... ludzie i ja broniliśmy się, bośmy myśleli, że cudze wojsko w wolnéj rzeczypospolitéj gospodarujące czasu pokoju, to chyba rabusie i rozbójnicy... Tam mnie tedy trzema kulami przeszyto...
Odsłonił piersi i pokazał brunatną głęboką bliznę, odkrył szyję i wskazał w niéj dziurę, oderwał rękaw i obnażył trzeci szram.
— Dwór spalili, żona umarła, córka chorowała i poszła za matką, a ja zginąłem na miejscu... Za pokutę tylko pan Bóg kazał mi się włóczyć upiorem po świecie... ot i łażę tak nieszczęśliwy...
— Ależ pan przecie czujesz, żeś żyw i w kraju swym jesteś? — rzekł książe.
— Gdzie tam! wszystko fikcje! — odpowiedział Orzeszko, — Polski niema, jest nieboszczka rzeczpospolita... zaludniona widmami. Idziesz, pytasz, kto to taki... Mówią ci nazwisko... hetmańskie, ale przypatrz się jeno, trup chodzi... nieboszczyk, widma i upiory...