Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/346

Ta strona została skorygowana.

imionach i olbrzymich majętnościach w przeciągu jednéj wieku ćwierci, czasem rychléj — śladu nie zostawiają.... Niezwykłe szczęście, rozgłośna sława, powodzenie niezmierne więcéj powinny obudzać trwogi, niż radości, bo to, co się niém buduje, nagle, jednym piorunem obalone upada. — Z téj epoki Stanisławowskiéj tak chwilowo świetnéj, ledwie dziś znaleźć można ruiny, często i gruzy znikły.
Z znacznéj części Warszawy Stanisławowskiéj szczątki nawet zginęły... Podróżni, którzy ją zwiedzali, unosili się nad wspaniałością i wykwintem więcéj oryginalnych, niż w istocie pięknych ogrodów księcia Podkomorzego na Szulcu, gdzie dziś smutny stoi szpital.
Było to w istocie jedno z najciekawszych w stolicy miejsc, do którego gdy już przestało gromadzić samą śmietankę towarzystwa, jeszcze długo na piwo chodził gromadnie lud podziwiać fantazję księcia.
W epoce, o któréj mowa, ogrody na Szulcu były jeszcze takiemi, jakiemi je