Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/351

Ta strona została skorygowana.

zapraszały przechodzących, którzy też chętnie się około nich zatrzymywali.
Świetności temu wieczorowi dodawały przepyszne toalety pań i złociste, szyte, kameryzowane stroje mężczyzn, niemniéj wytwornie od kobiet poubieranych.
Krążyło wiele strojów polskich bogatych i świetnych, francuzkie wszakże przeważały.
Muzyka w ogrodzie jedna grała tym, co chcieli używać świeżego powietrza, druga ukryta w środku podziemia brzmiała dla tych, co czarowne groty woleli. Swoboda największa panowała w tém towarzystwie, a spojrzawszy na nie, słysząc srebrne śmiechy i wesołe wybuchy, któżby był nie rzekł, że to najszczęśliwszy i najswobodniejszy kraj w świecie obchodzi jakieś wielkie zwycięztwo? któżby zgadł, że to była jedna ze scen wielkiéj stypy, wśród któréj grzebano wstyd, powagę, przyszłość kraju... a bawiono się tak wyśmienicie! Żadne miejsce do obyczajów wieku lepiéj zastosowane nie było. Tu się można było zgubić, znaleźć, podąsać, po-