starościna stanęła przed niemi, ujęła z obu stron suknię i dygnęła im wdzięcznie.
— Et l’on revient toujours,
A sez premiers amours!
Zaśpiewała im nad uchem.
— Otóż to ładnie, pięknie, przykładnie, starosta wierny pierwszym uczuciom.
— Gietto!
— Ale je jure mes grand Dieux, były między wami pierwsze uczucia, to ja zmąciłam ten czysty kryształ miłości... a mnie już dziś niema. Nina się rozwodzi, pan starosta się żeni i mnie prosicie na wesele...
Kasztelanowa płonęła gniewem, starosta usta gryzł.
— Gietto! — zawołała przyjaciółka, — wolno ci z życiem, przysięgą i małżeństwem obchodzić się, jak się ze swym mopsem obchodzisz, ale pozwól, że nie wszyscy są jak ty... dziećmi.
— Cóż starosta na to? — ruszając ramionami i śmiejąc się rzekła Gietta, — ja dostałam burę, a waćpan?
— Ja także.