Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/359

Ta strona została skorygowana.

Była zaledwie o kilka kroków, gdy Gietta schylając się do ucha przyjaciółki zaczęła żywo:
— Już wiem wszystko... i tobie ten oryginał główkę zawrócił?
— Kto?
— A ten mój książe, którego ja bliżéj poznawszy, brzydzę się nim, — rzekła starościna. — Tous les gouts sont dans la nature... ale to człowiek dziki, nieokrzesany, nie naszego świata i obyczaju... trzebaby długi czas poświęcić jego edukacji, jużcić lepiéj wziąć gotowego... Ja takich ludzi znam, są kompromitujący, tragiczni, niezabawni, wszystko zaraz biorą na serjo... miłość ich nawet niewesoła... zazdrośni, nieostrożni. Ja ci nie życzę, jeśli już na ciebie przyszła pora, że chcesz nareszcie (i masz słuszność) z młodości korzystać, wybierz sobie człowieka przyzwoitego, dyskretnego... to gbur...
— Moja Gietto, — odezwała się uśmiechając się kasztelanowa, — słucham cię i podziwiam. Zkądże naprzód przypuszczenie, że ten książe twój...