w nim do ocalenia ojczyzny droższego sprzymierzeńca niż króla jm. pruskiego i cesarzowę. To tylko nieszczęście, mości podkanclerzy, że lud nie dorasta w godzinie; że pierwszym objawem jego niemowlęcéj siły... burzenie; że nim przezeń się co odrodzi, wiele naprzód zginąć musi.
— Któż wie, czy nie taki jest rzeczy porządek? — spytał podkanclerzy — ja nie wiem.
— Ale zkądże dowód, że lud poczuwa się do synowstwa w rzeczypospolitéj? — spytał Niemcewicz.
— Dowodem to, że wy mu sami chcecie rozkuwać kajdany, czując, że go w nich długo nie utrzymacie — mówił Kołłątaj. — Ustawa nowa prawnie powoła go do życia; ale będzie tylko sankcją faktu, któryby i bez niéj stać się musiał.
— Właśnie dla zapobieżenia temu, aby nieprawnie nie przyszedł, my mu chcemy dać uznanie.
— Tak jest, — rzekł Niemcewicz; — szlachta zrzecze się przywilejów; wieśniak uzyska opiekę prawa, któréj nie miał, a
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/368
Ta strona została skorygowana.