Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/377

Ta strona została skorygowana.

— Pudle są wszędzie, panie podkanclerzy, gdzie są ludzie, sami oni nie puszczają się na odkrycia, ale w towarzystwie... ich pełno...
— Wzlecieć to nic, — przerwał Ignacy, — byle nie zlecieć i nie rozbić się.
— A gdyby? — spytał Jan, — raz w życiu trafia się kark skręcić; przyznasz, że heroiczniéj niepodobna, jak z mongolfierki...
Ad astra! — rzekł ramionami ruszając Niemcewicz, — hrabia zawsze wzdychasz do wielkich rzeczy.
— Do nowych, panie Juljanie, — odparł skromnie Jan Potocki, — życie składa się z tak oklepanych ingredjencji, historja tak się powtarza, dnie są tak jednostajne, iż każda nowość dobrodziejstwem.
— Choćby skręcenie karku? — spytał Kołłątaj.
— Ale z balonu!.. Co chcecie, i to nie nowe! świadkiem los Faëtona...
Grupa coraz się powiększała, a rozmowa po chwilce zmieniła się zupełnie, oby-