Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/43

Ta strona została skorygowana.

— Ale ja nie chcę przyszłości wiedzieć! — przerwała Nina.
— A przeszłość twa nie jest tajemnicą... Obudzą litość... Szkoda, żeś się nie urodziła do dni naszych!
Kasztelanowa powoli wysunęła rękę.
— Miałabyś, cobyś zapragnęła, gdybyś chcieć umiała!
Kasztelanowa zrazu obojętna i szyderska prawie, słuchała z uwagą i marszczyła brwi, on dodał cicho po chwili na pół stłumionym głosem:
— Wola może złamać przeznaczenie! Chcieć to módz!!
Starzec pospiesznie domówiwszy tych wyrazów, zniknął za zasłoną. Nina w zamyśleniu głębokiém podeszła ku drzwiom, które jéj otworzono... Spodziewała się tu znaleść oczekującą starościnę tylko, a oczy jéj uderzyła scena niespodziana. Przedpokój mieścił już nie jedną Giettę, tulącą się w ciemny kątek, aby nie być poznaną, ale kilka zakwefionych kobiet, niespokojnie unikających siebie, rozpierzchłych w różne strony, ciekawych poznać towarzy-