przebrać za Djanę myśliwą... tyle bydła nazabijałaś, nie wyjmując męża...
— Mości panie!.. — zawołała pasterka.
— Ani panie, ani mości, jestem prosty djabeł, który kiedyś przyjdzie po jejmościną duszyczkę i ściśnie ją do jedwabnego woreczka na przysmak dla Lucypera...
Pasterka chciała uciekać.
— Pamiętaj, — szepnął szatan, — co ci powiedział czarnoksiężnik dzisiaj... djabli wszystko wiedzą... Pamiętaj! źle się skończy gra twoja...
A — djable! — dokończył szasnąwszy nogą i odszedł; pasterka padła napół zemdlona i poczęła płakać z gniewu.
Tymczasem drugi djabeł szeptał w ucho owej medycejskiéj damie:
— Kasztelanowo dobrodziejko, czas dług swój odebrać. Serce pana starosty jutro będzie wolne... a poczciwy stary kasztelan o niczém się nie dowie, choćby oczyma własnemi patrzał, nie uwierzy.
Wprawdzie go dziś jeden z naszych zaintrygował nieco... ale jéjmość się z tego
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/57
Ta strona została skorygowana.