Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/59

Ta strona została skorygowana.

wyżéj o jeden ton i podnosiła co pół godziny więcéj po wypróżnieniu znaczniejszéj ilości burgunda, szampana i węgrzyna. Starzy trzymali się jeszcze tego tradycjonalnego napoju, ale młodzież i wielki świat wolał drogiego burgunda i świeżo naturalizowanego, właśnie w czasie czteroletniego tego sejmu, szampana, którego ludzie dawnéj daty nazywali sektem.
Około kieliszków toczyły się rozmowy naturalnie tyczące się polityki, któréj wszystko było pełne... patrjoci młodzi brali górę, stara szlachta wiejska słuchała nadąsana... gorętsza nie rozumiała patrjotyzmu, który złotéj wolności szlacheckiéj zagrażał.. Mówiono téż wiele o życiu stolicy, o wypadkach bieżących, a głównie o owych stu djabłach na reducie. Mężowie instynktowo brali w obronę żony i siebie, krzycząc przeciw rozpuście i rozwiązłości nic nie szanującéj młodzieży.
— Świat przewrócony do góry nogami — wołał Suchorzewski, bijąc się w piersi — staréj Polski wkrótce śladu nie