Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/68

Ta strona została skorygowana.

prawcie rodzinę, ludzi, a najgorsze prawa szkodliwemi być przestaną. Darmo tam konstytucje pisać, gdzie one słowem zostają i co kilka lat się wywracają.
— Toby już na to wyszło, iż zginęliśmy bezpowrotnie, w całun się zawinąć i do trumny! — szepnął inny.
— Nie inaczéj — dodał kniaź z ironją — nalejcie sobie węgrzyna, nalejcie burgunda, huknijcie: oby się nam dobrze działo! jakoś to będzie, potém: kochajmy się! i idźcie spać, powierzywszy swe losy ambasadorowi carowéj — tak lepiéj... i nie ma nad czém głowy łamać.
Dokończywszy, znowu się oddalił od stolika i szedł ku drzwiom, tym razem nikt go już nie wstrzymywał. W progu tylko oczekiwał nań młodzieniec, który mu był wprzódy rękę podał.
— Bardzo to pięknie i heroicznie — zawołał doń — że wy kniaziu stajecie mężnie przeciwko całemu zastępowi sam jeden... ale czy to się na co przyda i czy wy na tém szwankować nie będziecie?