Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/71

Ta strona została skorygowana.

się rumiany, otyły wojewoda czernichowski — zwyczajnie... kazanie malkontenta! Nasłuchała się ich rzeczpospolita dosyć... i w imię dobrych chęci przebaczyła ostre wyrazy. Wnoszę więc toast, który wszystkich zaspokoi... naprawy rzeczypospolitéj!
— Rzeczpospolita nie potrzebuje naprawy! — oburzył się inny — tylko jéj nie psujcie waszém kołodziejstwem... a zostawcie piastę jak była... pojedzie wóz daléj.
— Kochajmy się! — krzyknął inny.
— Kochajmy się! kochajmy się! I we wrzawie ogólnéj, wywołanéj tém zdrowiem, utonęły pojedyncze głosy...


Nigdy może życia zwykłe zatrudnienia i zabawy nie uległy większemu przewrotowi, jak w czasie czteroletniego sejmu w Warszawie. Dzień się kończył o trzeciéj w nocy, a poczynał nazajutrz około południa. Wszyscy się uskarżali na brak godzin, które starczyć nie mogły pracy i rozrywkom. Rozrywki stawały się same