Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/8

Ta strona została skorygowana.

kiem, wyraz zwycięzki; całe szczęście młodości niewątpiące o niczém promieniało z niéj. Nie miała więcéj nad lat dwadzieścia, choć doświadczeniem i świadomością o wiele zdawała się być starszą... była jedną z najczarowniejszych w świecie blondynek; oczka miała szafirowe, włosy popielato złote, nóżkę sylfidy (jak naówczas mówiono), a rączkę różowego szatanika... długą, utoczoną, chciwą uścisku, złota, kwiatów, berła bodajby — byle cacka i nowości. Znać było, że to mamcia wypieściła od pieluszek, że nigdy zimny wiaterek nie zawiał na ten klejnocik, że cały świat dogadzał mu, że się nauczyła, przywykła, ażeby jéj ulegało wszystko.. że miała nieszczęście albo za bajkę wymyśloną dla strachu, albo za rzecz przeznaczoną tylko dla tych biednych ludzi z ulicy, dla tłumu łachmanowego, co do uprzywilejowanéj nie należał kasty.
W przepysznym saloniku biało-złotym było ich dwie w przedobiedniéj godzinie, Gietta piękna gospodyni domu i jéj serdeczna przyjaciołka od dzieciństwa, z któ-