Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/94

Ta strona została skorygowana.

gościa zamordowano, o czém policja dowiadywała się zwykle trzeciego dnia rano, ale dowiedzioném było, iż te zbrodnie popełniali przybysze... miejscowi byli zawsze czyści i nieposzlakowani... Zabójstw tych przyczyny i sprawców nie docieczono nigdy. Popsuły one nieco sławę Marywilowi, ale nauczyły ostrożności, co także coś było warto; zresztą po kilku miesiącach wspomnienie się zacierało, podłogi były umyte, ściany wybielone, mieszkańcy milczeli... a podróżny nowy zajmował odświeżoną izdebkę, nie domyślając się tragedji, któréj ona niedawno była świadkiem.
Trudno bo téż naówczas było przyjezdnemu umieścić się w stolicy, szczególniéj w czasie sejmu, nietylko bowiem główne ulice i dwa lepsze hotele, ale domy prywatne po przedmieściach pełne były deputowanych, ich rodzin i ciekawych, którzy zwabieni życiem nowém ze wszech stron do Warszawy zdążali. Niekażdy mógł się dostać pod „Białego Orła,“ na „Tłumackie“ lub do „Niemieckiego hotelu,“ nie wszyscy byli w stanie po kil-