Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/103

Ta strona została skorygowana.

tego nie pomogła. Minna miała wiarę najgłębszą w to, że byle córka jakiemibądź drzwiami wyszła na świat, niezawodnie świetny ją los spotka. Przykładów było dosyć małżeństw tego rodzaju z pięknościami, których młodość nie odznaczała się świetnemi losy. Minna miała pojęcia swojego wieku, wcale nie będąc rygorystką. Gniewała się najmocniéj na to, że Julkę trzymano w zamknięciu.
Konstanty jadał zwykle w Marywilu u następcy pana Grzegorza, który mu go cicho polecił, usiłując wmówić, że gdyby nawet darmo karmił księcia, będzie mu to zaszczytem i rekomendacją. Nowy restaurator nie stołował księcia bezpłatnie, ale bardzo starannie koło niego chodził, sadzał go na pierwszém miejscu i szeptał wszystkim przychodzącym pod sekretem kto to był, przekręcając nazwisko.
W téj skromnéj marywilskiéj garkuchni po tygodniowém jedzeniu strawa się przykrzyła, bo prawdę rzekłszy była nieznośną. Ale młodość!! jest najlepszą przyprawą do stołu.
W niedzielę umówili się ze Stefanem dla przetarcia ust, on po kadeckiéj kuchni, książę po marywilskiéj, pozwolić sobie raz lepszego stołu pod Białym Orłem na Tłumackiém.