Spodziewajcie się więcéj, a wyłaźcie z jamy, jeśli tchórzem nie jesteście. Drugiego procesu do sądnego dnia nie będzie... za to ci ręczą ci, co o waszeci przysięgli pamiętać...“
„Dekret podpisany przed godziną.“
Grzegórz milcząco popatrzył na papier i stał długo zamyślony, potém nieznacznie, powoli wsunął go do kieszeni.
— Nim co będzie... nim się postanowi... o co jabym wielką prośbę miał do księcia jegomości, — rzekł po namyśle.
— Prośbę?.. czyż potrzebujesz mnie prosić?..
— Tak jest, prośbę. Ja z klucznikiem się porozumię... Gdybyście wy ze mną na godzinę w jedno miejsce pójść chcieli??
— Pójść? dokąd?
Metlica brodę i głowę tarł zakłopotany.
— Dokąd? w jedno uczciwe miejsce, gdzie się niezgorsi ludzie zbierają... Możeby wam to ducha dodało...
— Cóż tam mamy robić?
— Nic. Książe staniesz i będziesz słuchać; zechcesz się odezwać, jak wola...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/11
Ta strona została skorygowana.