Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/114

Ta strona została skorygowana.

Amadeusz, zaczynający dosyć zręcznie zastawiać sidła na Konstantego. Ale dozór był pilny i w pierwszéj chwili całego planu się domyślono. Metlica miał w Marywilu stosunki i znajomości, tak że gdy nazajutrz pułkownik począł sobie szukać mieszkania z dwóch pokojów na ustroniu, do którego miał zwabić Konstantego, nasadziwszy swoich ludzi na niego, Metlica kazał mu dać dwie izby jakich żądał, ale urządził wprzód obok nich kontrminę i schronienie dla rotmistrza Trąby i swoich ludzi.
Pancini zacierał ręce, winszując sobie, że tak szczęśliwy miał pomysł.
W parę dni zjawił się u Konstantego, oddając mu pierwszy wizytę.
Dla młodego i gorącego charakteru człowieka, najtrudniejszém było udać zupełną nieświadomość i przyjąć niecnotę nieokazując mu pogardy.
Konstanty nie mógł na sobie wymódz wesołości i swobody, zmięszany był, milczący; złożył to wszakże na kłopoty i interesa. Mniemany Panasiewicz nazbyt pewnym był siebie, ażeby się mógł czego domyślać.
Usiadł na podaném krześle rozglądając się.
— Widzę, — rzekł, — że w. ks. mości