Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/137

Ta strona została skorygowana.

Wszyscy w téj chwili przez uczucie delikatności odstąpili i nikt nie wiedział o ostatniéj woli zmarłego. Staremu słudze zadysponował potém, w co go ma ubrać po śmierci i kazał znów prosić żony. Te kilka godzin pracy znużyły go tak, iż ująwszy rękę kasztelanowéj, która przy nim siedziała, począł zwolna usypiać. Dłonią, w któréj trzymał krzyż z różańcem, ucisnął piersi i zamknął powieki. Wszyscy cieszyli się tym spoczynkiem... spał oddychając lekko i wkrótce machinalnie puścił rękę żony, która widząc go tak widocznie zdrowszym, pocichu odeszła do siebie.
Ludzie téż znużeni popadali, gdzie kto mógł, aby spocząć nieco, i noc nadeszła niosąc z sobą nadzieję... Ale gdy nad rankiem weszła kasztelanowa do pokoju sypialnego, zastała Konstantego klęczącego w nogach łoża, a starca zimnym już i martwym... Wpośród tego snu błogiego Bóg zesłał mu śmierć.
Taki był koniec człowieka prawego i zacnego, któremu oszczędził pan Bóg wiele boleści zabierając go do siebie.
Po śmierci kasztelana książe musiał jeszcze pozostać w domu, aby się zająć pogrzebem i najpilniejszemi formalnościami i dopomódz wdowie, która bez przesadnych