Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/140

Ta strona została skorygowana.

praca nieustanna znużyły go tak, iż ledwie doszedłszy ubogiéj swéj izdebki, musiał się w łóżko położyć.
Noc przeszła w gorączce... nazajutrz rano posłał po Stefana, nadbiegł wreszcie i Metlica przeczuwszy, że był już w domu. Znaleźli go tak osłabłym i znękanym, że Grzegórz chciał biedz po doktora, ale Konstanty posłał go do Kapostasa i prosił, aby się zatrzymać do jutra. Czuł, że siły młodości pokonają to chwilowe niezdrowie.
Od Stefana dowiedział się Konstanty, iż nieszczęśliwy pułkownik siedział jeszcze o chlebie i wodzie, pod dozorem podkomorzyca, który do postu tego, proprio motu, jako człek religijny, dodał głośne odmawianie modlitw po dniach całych. Niekiedy jako głównokomenderujący przychodził na inspekcję rotmistrz Trąba i nie odszedł, żeby parą szturchańcami nie nauczył mores, jak powiadał, więźnia nieszczęśliwego.
Konstanty znajdował, że kara ta za długo się ciągnęła... inni sądzili ją za łagodną jeszcze.
W mieście niewiadomość o losie pułkownika budziła najdziwaczniejsze domysły. Nie taił się Pancini, że miał wielką wyprawę swą rozpocząć, by zemsty długo