między nim a Minną powstała, skończyła się wygnaniem jéj z domu.
Pozostawszy sam, Metlica począł tłuc i druzgotać wszystko i w téj chwili wściekłości zastał go książe, gdy nadszedł.
Teraz nieszczęśliwego starego doprowadziwszy na Marywil, potrzeba było doglądać, gdyż stan jego umysłu kazał się obawiać, aby gwałtowna rozpacz nie przeszła w obłąkanie. Konstanty natychmiast najął obok siebie drugą izdebkę, która stała pustką i znowu musiał zostać stróżem przy chorym, gdyż Metlica pod wieczór zasłabł i musiano posłać po lekarza.
Ostrożność ta była jednak próżną, bo stary doktora przepędził i położywszy się prosił, aby go tylko zostawiono w spokoju. Trawił tak swą boleść, łkając i śmiejąc się na przemiany... książe siedział u progu i milczący czekał, aż ta burza, która wichrzyła w piersi nieszczęśliwego, sama się powoli ukoi. Trzy dni oprócz wody nic do ust nie biorąc, a z cebra pijąc tylko nieustannie, jakby w sobie ogień zalewał, olbrzym wstał czwartego rano milczący, blady i wziął się nic nie mówiąc do zamiatania i czyszczenia. Był to najlepszy znak, że kryzys szczęśliwie przeszła.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/150
Ta strona została skorygowana.