Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/167

Ta strona została skorygowana.

bić podłość dla półmiska ostryg, pułkownika, który gdy przychodzi na kolację, truchleją wszyscy wiedząc, iż wszystkie półmiski pozmiata... dwa tygodnie postu!!
I nagle ze śmiechu przeszła do nadąsanéj minki znowu.
— Ale jeźli książe myślisz, że hrabia Zeno po niefortunnéj próbie, wyrzecze się zemsty, mylisz się bardzo. Il n’en sera que plus cruel...
— Jestem przygotowany na wszystko — odparł spokojnie Konstanty.
Kasztelanowa, któréj i własny smutek i milczenie co ją otaczało całą tę sprawę od niejakiego czasu czyniło obcą, słuchała nie mówiąc nic. Szatanik rad był, że się naprzykrzy, że podrażni, że za sobą zostawi niepokój.
Im bardziéj pragnęła księciu dokuczyć Gietta, tém kasztelanowa mocniéj okazać mu chciała przyjaźń swoją. Konstanty spieszył pożegnać ją, aby niemiłą przerwać rozmowę... ale gospodyni go nie puściła..
— Zostań książę, — rzekła — proszę, a jeśli potrzeba, każę; mamy z sobą do mówienia wiele.
Konstanty zarumieniony usiadł.
Gietta była gniewną, ale téż umiała się pomścić.