Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/182

Ta strona została skorygowana.

Chorego wszakże pozostawić tu nie było podobna... posłano po nosze do szpitala św. Rocha i na nich złożono księcia, który odzyskiwał chwilami przytomność, powoli dźwignięto ku Marywilowi.
Lekarz zapewnił kasztelanowę, że jeźli tylko nic się nie okaże dotąd im niewiadomego, wstrząśnięcie mózgu, uderzenie, lub t. p., chory z pomocą Bożą... ocalonym być może.
Gdy doczekawszy się tych słów biedna kobieta zapragnęła nareszcie odjechać do domu, okazało się, że starościna koni jéj przysłać zapomniała, poszła więc pieszo ze służącym, który się tu znalazł przypadkiem.
Smutny był pochód powolny ku mieszkaniu księcia, którego z ostrożnościami niezmiernemi nieść musiano. Nie odstępował go Metlica, chirurg i rotmistrz Trąba, który sprawiwszy się w urzędzie, powrócił nazad.
Nazajutrz rankiem wczorajszą wiadomość sprawdzona i poprawna w nowém wydaniu rozeszła się po Warszawie. Ale w gazecie wzmiankując o wypadku napisano, że przez nocnych rabusiów został napadniętym książe, chociaż wszyscy wiedzieli, z czyjéj ręki pochodziła zasadzka, a hrabia Zeno nie tając się bynajmniéj